poniedziałek, 27 czerwca 2011

Patataj

Zaglądam tylko na chwilkę, bo akurat wykańczam jedną z zawieszek.
Ale żebyście nie mówili, że Was zaniedbuję to pochwalę się moją ostatnią jazdą konną. Nie jeździłam od pół roku, więc to dopiero było dla mnie wielkie przeżycie (a raczej kupa stresu). Pojechaliśmy w terenik po lesie. Było super, a to minifotorelacja.



Z Kochaną Fanaberią, zwaną Fruzia :)

4 komentarze:

  1. Kochana super!!!! Nie ma nic przyjemniejszego od spacerku po lesie na końskim grzbiecie :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. ale masz odwagę ja bym na konia nie weszła pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ja Ci zazdroszczę tej pięknej Fruzi, dawno temu zdarzało mi się jeździć konno, ale mieszkam w miejskim bloku i posiadam jedynie królika... nie bardzo się nadaje na wierzchowca ;))))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)